Chyba mozna napisac ze porwal nas z lotniska, chociaz oddalismy sie mu dobrowop ie. W su.ir nie mam pojecia dlaczego. Na pewno bylbtanszy niz uber. Chciał gotówkę, a ja nie miałem już internetu (claro to najgorszy operator ever) Mial legitna odznake. Byl mily, poczciwy, ale im dluzej szlismy, tym dluzej sie przygladalem, tu dziura, tam dziura, i jeszcze tam dziura, ale zacerowana. Niemniej wygladal schludnie, czysto. Nie mozna tego powiedIec o jego aucie. Jakby znalaezc je na zlomowisku, byloby lepsze. Kleilo sie wszystko, cos odpadalo, czuc bylo benzyna, co w połączeniu z upałem i niewielkim przewiewem nie było zbyt przyjemne. No ale jechalismy do centrum limy, więc uspokajałem sam siebie próbując nie oddychąć zbyt głeboko.
Skoczylo sie nerwami. Krazylismy i stalismy w korku naprzemian przez godzinę. kiedy już kazałem stanąć, bo oceniliśmy, ze wieksze.szanse niż z tym kierowcą mieliśmy trafić do naszego noclegu bez mapy, bez internetu, bez hiszpanskoego. Podjął jednak ostatnią probę. Ie muszę dodawać, ze nieudaną. Utknęliśmy ponownie…
Za trase zaplacilismy polowe i ostatnich kilkaset metrow pokonalismy pieszo.
Moze to nie byla jego wina? Widziąlem barierki, zamknięte ulice. Policja kierowała o jazdami. Dzień jak codzień w limie pomyślałem. A potem wlascicielka rbnb przekazala nam mape, na ktorej nakreślono granice dookoloa kilku bloków / przecznic. Instrukcje byly jasne: lepiej nie zapedzac sie poza zaznaczony obszar.
Pamietam, ze wtddy jeszcze mocno buzowaly we mnie ostrzezenia o niebezpieczeństwach czekający na nas w ameryce poludniowej.
Prawde mowiac balem sie na serio dwa razy. Trzy, wliczajac moment, kiedy przeplywalismy nad rekinami młotami ciasnym orzesmykiem snurkujac pomiedzy skalami. Dwa poprzednie, to moment, kiedy radosna atmosfera wspolnie spedzanego czasu z mieskzancami kartageny, z ktorymi czekalismy az przestanie lac, nagle prysnela. Cienka granica pomiedzy dniem, a z.rokiem zatarła sie nagle. Uslyszelismy tylko: nie powinno was tu byc. Lepiej jedzcie do hostelu. Niby nic, ale kiedy miejscowi ostrzegaja cie w ten sposob, lepiej ich po sluchac i nie kusic losu. A
drugi, to kiedy zmienilismy zabookowane miejsce po zmroku i aby dostac sie do nowego, wsiedlismy z Aniką na dwa osobne motory. Niby było to normalne mototaxi ale po pierwsze była juz noc i po drugie rozdzieliliśmy się. No i po kilkusetmetrach motor z Anika skreciła w prawo, a moj kierowca pojechał prosto… glosnonprotestowalem. Zawrocil i zaczal jechac w dobrym kierunku. Chociaz nie bylem tego pewien. Droga prowadzila przez las, bylo mega ciemno, a swiatla pozwalaly ki tylko dostrzec urywki. Jakies blaszane domy, usKodOny samochod, siekiera wbita w pienek. Kazde z tych miejsc mohlo byc tym, w ktorym bez wieści zniknie dwoje turystow z polski. Dogonilismy jednak anikowy motor, bezpiecznie dotarlismy do hostelu, a strach mial wielkie oczy…
Spojrzałem na mapę przygotowaną przez panią z airbnb. Anika została w mieszkaniu, a ja wziąlem aparat pod pache, troche gotowki i ruszyłem poza granice zakreslone na mapie. Musiałem kupić awokado i trochę internetu. Kurczwo trzymalem i aparat i kase i cału czas rozgladalem sie dookola. Przeszedlem, przezylem, kulilem owoce, wrocilem. Zwyciezylem. Rozsadek zwyciezyl, bo moze byc niebezpiecznie, ale tez nie mozna przeaadAc. Jesli zachowujesz sie racjonalnie, nie prowokujesz niebezpiecznych sytuacji, nie podejmujesz zbednego ryzyka, zbaczajac np. Z glownej drogi w miejscach, gdzie zbaczac nie polecaja, powinno byc ok.
Warto odnotowac, ze problemy z taksowka mogly nastapic poniewaz, kiedy przyjechalismy, czesc centrum byla
zablokowana. Doslownie zastawiona metalowymi bramkami. Pierwszego dnia bylo jakies swieto maryjne, drugiego protesty, ttrzeciego w sumie nie wiem, co, ale glowny plac byl pusty, zero ruchu, a czwartego, znowu jakies protesty. Takze dla kazdego cos innnego i wychodzac po zakupy czy na spacer, kazdego dnia natykalem sie na bariery. Czyli dzien jak codzien w centrum.
Centrum limy jest spoko, warto odwiezić, ale lepiej mieszkać poza. To tak tytułem rekomendacji. I tytułem rekomendacji. W centrum limy polecam ziemniaki w sosie. W roznych sosach, jtore serwuja najczesciej w ramach menu del dia, czyli dwudaniowego obiadu z deserem i napojem serwowanego w cenie około 10 zł. To też polecam:)