Marzenia są po to, aby je spełniać. Jednym z naszych, wydawało się nieosiągalnych, była podróż dookoła świata. Pewnego dnia, kiedy już oszczędziliśmy wystarczająco, stwierdzilismy zgodnie: Raz się żyje, zróbmy to. I tak, we wrześniu 2023 r. spakowani w dwa duże i dwa małe plecaki ruszyliśmy w podróż dookoła świata. Przygoda ta trwała 10 miesięcy – akurat tyle, żeby objechać Ziemię dookoła. Każdy z tych 307 dni był zupełnie inny i niesamowity. Udało nam się odwiedzić 22 kraje na 5 kontynentach.
Teraz trochę, aby gdzieś zebrać wszystkie nasze zdjęcia, filmy i historie, stworzyliśmy tę stronę – wirtualne biuro podróży. Choznami – przeczytaj o naszych przygodach i doświadczeniach, zobacz kilka ładnych zdjęć:)
Dom pod dachem świata
Dla wielu dotarcie tutaj to spełnienie marzeń życia. Dla niego to dom i miejsce pracy. Pasang Tshering Sherpa prowadzi jedno z najwyżej położonych schronisk w Himalajach. Przeczytajcie rozmowę.
Widok na Cho Oju z okna toalety. Spełnienie marzeń w Himalajach?
Tytuł wpisu jest nieco żartobliwy i ironiczny. Jeśli cię nie zachęcił, to i tak zapraszam, bo warto wybrać się z nami na krótki trekking po Himalajach:)
Historie niedokończone
Dopadło mnie nagle, jak choroba wysokościowa, jak atak paniki, wtedy w Himalajach, kiedy niczym zombie w nocy wstałem prosząc Anikę by otworzyła okna, bo nie mogłem oddychać. Przed oczami pojawiały się skrawki wspomnień, niedokończonych historii. Katusze przez chwilę przeżywałem, podobnie jak z poniższym tekstem, który powinienem był zacząć i skończyć tym jednym zdaniem: zmęczenie dopadło mnie niespodziewanie…
Ananasy z naszej klasy
„Ciepło” – to słowo, które oddaje esencję Polinezji. Ale wcale nie chodzi o żar słońca czy temperaturę oceanu, choć też, lecz przede wszystkim o serdeczność ludzi i niepowtarzalny rytm życia, który porywa w ramiona każdego, kto tylko pozwoli sobie na chwilę zapomnienia.
Boliwijska część Amazonii – kapibary, wszędzie kapibary
Ach ileż ich było! No nie zliczę. Bo choćbym ścisnął w jednym zbiorze wszystkie zoo, które odwiedziłem i zliczył widziane w nich zwierzęta, to byłby to pikuś. Zaprawdę powiadam wam – tu, w boliwijskiej części Amazonii zagęszczenie wszelkiej maści fauny biło wszelkie rekordy.
Choznami do Rurrenabaque i dalej do pampas!
Piknik pod Lwią Skałą – Sri Lanka bez pocztówkowego filtra
Czy karaluchy lubią curry? Jaki dźwięk kojarzy Ci się z wakacjami? Czy klakson może być kierunkowskazem i czy zmieści się jeszcze jeden pasażer? Cho z nami na Sri Lankę i poznaj odpowiedzi na te nieoczywiste pytania. Nie zakładamy wakacyjnego, pocztówkowego filtra, choć wybieramy się do turystycznego raju.
Wakacje na Dominikanie – gdzie Polak nas oszukał, a Niemka ugościła
Lipiec, wakacje, słońce, woda, plaża – przewróciłem właśnie kartę z kalendarza i przeniosłem się na Dominikanę. Wahałem się z wyborem tego zdjęcia, bo wydawało mi się takim standardowym lanszaftem, a poza tym przywodzi ono na myśl drobną nieprzyjemność… Ale teraz patrzę sobie na nie i myślę, że nie ma bardziej wakacyjnej fotki, która mogłaby trafić na kartę kalendarza w pierwszym miesiącu wakacji. No właśnie, wakacje. Po to polecieliśmy w grudniu na Dominikanę – żeby zrobić sobie wakacje, mniej więcej w połowie naszej podróży dookoła świata. Przeczytajcie.
Możliwość eksplorowania dżungli to dla mnie największy przywilej
Zapraszam do przeczytania rozmowy z Fabrizio Tapią, jednym z najlepszych przewodników, z jakimi mieliśmy okazję podróżować podczas naszej blisko rocznej przygody. Rozmawiamy m .in. o roli przewodnika, znaczeniu lokalnych społeczności, a także o etycznym podróżowaniu.
Cisza i ogień (przed burzą piaskową)
Na koniec dnia liczyły się tylko: Światło, przestrzeń i cisza. I ten niesamowity spokój. Ludzi było mniej – DeadVlei mieliśmy prawie na wyłączność. Rano też była cisza, ale nie wiedzieliśmy jeszcze, że jest to cisza przed burzą. I był też ogień. I ten wszechobecny pomarańcz, który będzie kojarzył się nie tylko z Namibią i wydmami, ale także z migającą kontrolką napędu 4×4.
Przeklęte plastykowe pieniądze i piękne Peru
Cud, że nie zszedłem na zawał, cud, że pogoda dopisała (przynajmniej w kluczowym momencie) i cud, że ta krótka przygoda w Aquas Calientes zakończyła się happy endem.
I tylko bóg stwórca Wirakocza raczy wiedzieć, jak wiele nerwów kosztowała mnie możliwość zobaczenia na żywo tego cudu.









